Rosną ceny mieszkań w Białymstoku
Kupienie używanej kawalerki w Białymstoku za 80 tys. zł graniczy obecnie z cudem. Jeszcze dwa lata temu można było ją nabyć za nawet o 25 tys. zł mniej.
Ceny mieszkań na rynku wtórnym są niejednokrotnie wyższe niż te u developerów. Przedstawiciele rynku nieruchomości przewidują, że mieszkania będą jeszcze drożeć (choć może nie tak dynamicznie jak w ostatnim czasie) - szczególnie w centrum miasta. Ceny kawalerek nierzadko przekraczają 100 tys. zł, a w dodatku ich brakuje. Dużym powodzeniem cieszą się też mieszkania dwupokojowe. Jeszcze dwa lata temu za takie mieszkanie na Bojarach, budowane z cegły, trzeba było zapłacić ok. 90 tys. zł. Teraz trzeba wydać minimum 140 tys. zł, ale rzadkością nie są ceny powyżej 150 tys. zł.
U developera za metr kwadratowy nowego mieszkania trzeba zapłacić teraz co najmniej 2,9 tys. zł. Tymczasem na rynku wtórnym cena metra kwadratowego niejednokrotnie bywa wyższa.
- Na rynku pierwotnym bardzo często jest tak, że sprzedawane mieszkania potrzebują jeszcze wykończenia. A na to trzeba wydać dodatkowo sporą kwotę - tłumaczy Joanna Tarnogórska, pośrednik w obrocie nieruchomościami.
Metr kwadratowy używanego mieszkania w centrum Białegostoku kosztuje niejednokrotnie ponad 4 tys. zł. Dotyczy to szczególnie niewielkich metraży - kawalerek i mieszkań dwupokojowych.
Sporo ludzi jest bowiem zainteresowanych mieszkaniem w centrum, bo jest to dla nich wygodniejsze, nie trzeba płacić za dojazdy. Poza tym w centrum Białegostoku oraz w dzielnicach położonych wokół niego powstaje bardzo mało nowych bloków. Powód? Brak terenów.
Gazeta Współczesna